W mijający weekend w sieci odbyła się III edycja konferencji „Sekson” organizowanej przez Fundację Avalon. Jak można się domyślić z nazwy, tematem konferencji jest szeroko pojęta seksualność osób z niepełnosprawnościami. Ja tym razem nie brałem udziału w konferencji, ze względu na inne plany, ale dzień później na Twitterze Fundacja opublikowała pytanie do dyskusji, które zmusiło mnie do napisania tego postu.
Wiele osób z niepełnosprawnościami niechętnie opowiada o swoich doświadczeniach w poszukiwaniu miłości i budowaniu związków. Ja sam nie lubię tego robić (z wyjątkiem rozmów z bliskimi osobami), bo gdzieś wewnątrz mam opór przed uzewnętrznianiem historii swoich niepowodzeń. U osób z niepełnosprawnościami jest to szczególny problem, bo jest on podszyty obawą o to, że słysząc nasze historie ludzie utrwalą się tylko w swoich negatywnych przekonaniach na nasz temat. Przychodzi jednak taki moment kiedy trzeba jasno i szczerze odpowiedzieć na pytanie, które ktoś zadał. Na podstawie odpowiedzi ludzie chcą bowiem lepiej poznać oraz zrozumieć otaczający ich świat.
Co to jest ten związek interablistyczny?
Związek interablistyczny to obcy termin dla większości ludzi. W tym konkretnym przypadku znaczy on nie mniej i więcej niż związek dwojga osób, z których jedno jest pełnosprawne, a drugie niepełnosprawne. Fundacja Avalon poprosiła użytkowników Twittera o ich opinie nt. postrzegania takich związków przez polskie społeczeństwo.
Według mnie reakcje na związki osób z niepełnosprawnościami są wciąż, mniej lub bardziej, ale negatywne. W internecie możemy co prawda zaobserwować reakcje optymistyczne, których celem jest wyraźnie wsparcie dla osób w takich związkach. Ludzie o liberalnych przekonaniach i romantycznym usposobieniu, chcą w nich widzieć dowód na to, że nasz świat wcale nie jest taki zły jak się obawiamy. Natomiast z drugiej strony, są głosy przedstawiające bardziej konserwatywne poglądy. Dla nich niepełnosprawność może być czynnikiem uniemożliwiającym związek, założenie rodziny i czy nawet spełnianie się w różnych rolach społecznych, ze względu na to, że nie mieści się ona w tradycyjnym postrzeganiu człowieka.
Skąd biorą się takie postawy wobec niepełnosprawności?
Myślę, że w dużej mierze zależą one od części kraju, w której się znajdujemy. Zdaje się, że wyższy poziom świadomości obecny jest w większych ośrodkach. Tam gdzie osób z niepełnosprawnościami jest więcej oraz uczestniczą one aktywnie w życiu swojej społeczności, tam dyskusja o naszych potrzebach i prawach jest łatwiejsza. To zwykły efekt skali. Aczkolwiek i od tej zasady obowiązują wyjątki.
Spotykam się z historiami ludzi, którzy ze względu na niepełnosprawność zostali odrzuceni przez rodziny swoich partnerów. Klasycznym argumentem przeciwko takiemu związkowi jest pytanie: jak będzie wyglądało twoje życie z nim/nią? Co prawda nie każdy związek musi prowadzić od razu do małżeństwa, ale bliscy już obawiają się, że akurat ten zostanie sformalizowany. Dlatego zaczynają pojawiać się kolejne pytania. Jak wy wychowacie dzieci? Myślisz, że on będzie w stanie zbudować dla ciebie dom? Jak ty sobie wyobrażasz ją przed ołtarzem na wózku? Nie każdy partner jest w stanie wytrzymać taką presję. Dlatego podobne sytuacje doprowadzają do rozpadu związków. Ktoś może zapytać: a może jest to dowód na to, że uczucie wcale nie było prawdziwe? Jednak podejmując kluczowe decyzje życiowe (nie tylko w kwestii związków) zazwyczaj szukamy na zewnątrz wzmocnienia i wsparcia dla nich. Jednak różne przykłady pokazują, że nawet głębokie uczucie może nie przetrwać wątpliwości podsycanych przez bliskich.
Skąd bierze się taki strach przed niepełnosprawnością?
Ja osobiście jestem w stanie zrozumieć obawy rodziców. Rozumiem, że wielu z nich chce zapewnić swoim dzieciom bezpieczną przyszłość. Tutaj rolę grają jednak głównie emocje, a nie rozsądek. Problem tkwi w tym, że związek dwóch pełnosprawnych osób wcale nie gwarantuje szczęścia i bezpieczeństwa. W tym przypadku chyba nie muszę podawać przykładów na poparcie tej tezy? Nawet życie zakonne nie gwarantuje spokoju. Wiele obaw rodziców i bliskich osób pełnosprawnych opartych jest na utrwalonych stereotypach oraz braku wiedzy nt. niepełnosprawności. Biorą się one np. z faktu, że w publicznych dyskusjach o niepełnosprawności, jednym z dominujących tematów jest wciąż opieka nad nami. Przez to wartościuje się naszą zdolność do życia, nie tylko w związku lub małżeństwie, ale i w społeczeństwie. Mniej lub bardziej celowo, ale tworzy się nam obraz ludzi, którzy są ciężarem dla innych. Tymczasem w zdrowym społeczeństwie wszyscy opiekują się sobą wzajemnie. Żona opiekuje się mężem, który nie potrafi ubrać się jak człowiek. Młody sąsiad opiekuje się starszą sąsiadką, która nie da już rady wnieść zakupów na 7. piętro. Starsza koleżanka wyjaśnia młodszej prawidłowy sposób realizacji zadań w nowej pracy. Nie muszę mnożyć dalej przykładów. Takie zachowania są po prostu normalne. Natomiast podkreślanie tego faktu wyłącznie w kontekście osób z niepełnosprawnościami jest krzywdzące i stygmatyzuje nas jako członków społeczeństwa.
Zobacz: Wykład – Koncepcje integracji społecznej i zawodowej osób z niepełnosprawnościami
Chciałbym na koniec móc powiedzieć: oto mój złoty sposób na rozwiązanie naszych problemów. Ale nic takiego nie mam w zanadrzu. Jak pokazuje praktyka, łatwiej jest wybudować dostępny budynek niż odmienić ludzkie serca. Przemiany społeczne nigdy nie zachodzą tak szybko jakbyśmy tego oczekiwali. Chyba jedynym sprawdzonym sposobem jest po prostu świadczenia, o tym jakimi jesteśmy ludźmi poprzez uczestnictwo w życiu społecznym.