Jak donosi serwis Bankier.pl, od nowego roku respiratory mogą nie być już dostępne dla pacjentów w domach. O co chodzi? Otóż problemy finansowe dotknęły tzw. „wentylację domową”, która od ponad 15 lat pozwala pacjentom z różnymi formami niewydolności oddechowej korzystać z respiratoroterapii w domu, zamiast przebywać w szpitalu lub zakładzie opiekuńczo-leczniczym.
Jednym z takich pacjentów jestem ja. Od września 2008 roku, czyli od 13 lat oddycham przy użyciu respiratora. Utrata wydolności oddechowej jest w moim przypadku związana z przebiegiem choroby podstawowej jaką jest rdzeniowy zanik mięśni. Pomimo to, jestem aktywny społecznie i zawodowo. Wychodzę z domu, spotykam się z ludźmi, pracuję i uczestniczę w różnych wydarzeniach. Ktoś może zapytać: ale jak to możliwe, skoro nie możesz samodzielnie oddychać? Właśnie dlatego jest to możliwe, bo istnieją w Polsce takie instytucje jak poznańska VitalAire (niegdyś znana jako Help), które w ramach kontraktu z NFZ opiekuje się pacjentami takimi jak ja w domach, a właściwie poza szpitalem. Takich osób w Polsce jest kilkadziesiąt tysięcy.
Wyceny procedur medycznych od lat generalnie rosną. Wzrastają bowiem koszty związane z płacami, zakupami i serwisem sprzętu oraz produktami jednorazowymi, których w opiece zdrowotnej zawsze używało się dużo. Przez ostatnie 5 lat stawki za usługi związane z wentylacją domową pozostawały jednak na niezmiennym poziomie. Od około trzech lat pojawiają się problemy z finansowaniem opieki ze względu na wzrastającą ilością pacjentów. Co gorsza, teraz stawki mają jeszcze spaść, bo Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zaproponowała obniżenie wyceny tego świadczenia o 16, 29 i 62 % (w zależności od czasu wentylacji pacjenta w ciągu doby) w stosunku do stawek z 2016 roku.
Co to oznacza dla pacjentów? Dla tych z nas, którzy już są wentylowani, w krótkiej perspektywie oznaczać będzie to obniżenie jakości otrzymywanej opieki, ze względu na konieczność oszczędności po stronie firm świadczących wentylację domową. Natomiast w dłużej perspektywie, firmy te będą upadać co spowoduje, że pacjenci trafią ponownie do szpitali lub wspomnianych ZOLów, bo tylko tam możliwa będzie dalsza terapia respiratorem. O negatywnym wpływie takiej sytuacji na nasze zdrowie i życie chyba nie muszę wspominać?
Ten czarny scenariusz wcale nie jest taki nieprawdopodobny. Szpitale wcale nie są gotowe na przyjęcie całej populacji pacjentów do długoterminowej wentylacji. Poza tym w sytuacji trwającej wciąż epidemii COVID-19 oraz typowych dla nich infekcji, szpital dla nikogo nie jest dobrym miejscem do przebywania, nawet krótkotrwałego.
Co teraz? Rząd wie, że może sobie pozwolić na oszczędzanie na wentylacji domowej. Dlaczego? Bo my nie pójdziemy protestować pod Kancelarią Premiera lub Ministerstwem Zdrowia. Musimy jednak zabrać głos w tej sprawie. Dlatego moja propozycja jest następująca.
Jesteś wentylowany(a)? Opublikuj na FB lub Twitterze swoje zdjęcie. Napisz jak się nazywasz i jak długo oddychasz z pomocą respiratora. Oznacz w swoim wpisie Premiera Mateusza Morawieckiego i Ministerstwo Zdrowia (korzystając z @) i użyj hashtagów #ChcęZostaćWDomu i #WentylacjaDomowa.
Pokażemy, że tutaj jesteśmy🙂👍