Trwa sezon komunijny, a w związku z tym toczą się różne dyskusyjne nt. temat. Ktoś udostępnił artykuł z Mamadu, sprzed roku o trudnościach dzieci z niepełnosprawnościami w dostępie do w sakramentu pierwszej komunii.
Chcę odnieść się do niego bo temat jest ważny. Gdy w 1995 roku przystępowałem do pierwszej komunii w Parafii Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej, problem udziału niepełnosprawnych dzieci w sakramencie nie istniał. Choć byłem nauczany indywidualnie (w domu) to razem z innymi dziećmi przygotowywałem się do komunii i razem z nimi do niej przystąpiłem. Nie byłem zresztą wtedy jedynym dzieckiem z niepełnosprawnością. Ok, ale mój przypadek wcale nie musi być miarodajny. Jedna taka uroczystość wcale nie dowodzi, że nie istnieje problem dyskryminacji niepełnosprawnych dzieci oraz ich rodzin.
Moje doświadczenie podpowiadają mi, że w Kościele Katolickim, tak jak w całym społeczeństwie są ludzie, którzy nie rozumieją niepełnosprawności. Uroczystość pierwszej komunia ma dla nich być dniem idealnym, pozbawionym jakichkolwiek odstępstw od „normy”. W ich wyobrażenie o tym pięknym dniu, osoby które czasem wydają jakiś odgłos lub machną kończynami, nie mieszczą się. To źle wygląda na zdjęciach lub nagraniach. Takie myślenie dotyczy nie tylko kapłanów, ale (a może przede wszystkim) i wiernych. Jest to przykre, ale statystyki nie da się oszukać. Szczególnie w przypadku niepełnosprawności intelektualnych i psychicznych, trudności dzieci podczas długiej i nierzadko stresującej mszy mogą irytować niewielką część osób. Trzeba jednak zauważyć, że nie każde dziecko z niepełnosprawnością musi mieć problemy. Wiele z nich weźmie udział w uroczystości zachowując się nawet lepiej niż ich zdrowi rówieśnicy, których rodzice nie dostrzegają tego faktu.
Opisane powyżej myślenie dalekie jest od nauki Chrystusa, który nie odrzucał ludzi. Wręcz przeciwnie. Rozmawiał z tymi, których uznawano za niegodnych i udzielał im pomocy. Myślę również, że problem dyskryminacji dzieci z niepełnosprawnościami w dostępie do sakramentów jest raczej niewielki. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy go akceptować. Mamy prawo uczestniczyć w życiu Kościoła, tacy jacy jesteśmy.
PS. Na zdjęciu to ja😁